Jednym z pięciu filarów islamu jest post.
Muzułmanie, podczas świętego miesiąca ramadan, powinni powstrzymywać się od jedzenia i picia, od wschodu do zachodu słońca.
Muzułmański kalendarz jest kalendarzem księżycowym i dlatego co roku ramadan przesuwa się o kilkanaście dni.
W tym roku pierwszy dzień ramadanu wypadł 11 sierpnia.
I tego też dnia zaczęliśmy post.
Poszliśmy do sklepu, kupiliśmy ryż i suchary, a pić postanowiliśmy tylko przegotowaną wodę.
Post ten nie wyniknął jednak z pobudek religijnych - po prostu nasze żołądki w
końcu się zbuntowały (i tak późno - biorąc pod uwagę to, jak je traktowaliśmy) i odmówiły współpracy, czyli przyjmowania wszelkiego pokarmu.
Wcześniejsza kuracja przy pomocy Pepsi nie przyniosła skutków (a podobno zawarty w niej kwas fosforowy ma coś pomagać ...), więc odwiedziliśmy też aptekę, aby zasięgnąć fachowej opinii farmaceuty i zaopatrzyć się w odpowiednie medykamenty.
Na szczęście czas postu wypadł nam podczas pobytu w Bejrucie, więc mogliśmy się spokojnie podleczyć przed dalszym marszem.
Mały wyjątek od diety zrobiliśmy jedynie w Sydonie, aby spróbować pysznych miejscowych słodyczy, wykonywanych tradycyjnymi metodami w małych piekarniach, ukrytych w wąskich uliczkach miasta.
Bejrut to nowoczesne miasto bez dużej ilości zabytków, za to z licznymi klubami nocnymi i drogimi sklepami.
Bez trudu dostrzeże się tu także ślady z najnowszej historii Libanu - niemal w każdej dzielnicy można znaleźć domy, podziurawione kulami.
Za chwilę idziemy dalej.
Liban jest krajem gdzie 40% ludności to chrześcijanie i do tej pory szliśmy przez rejony, w których stanowią oni większość.
Jednak przechodząc przez tereny, zamieszkane przez muzułmanów, trzeba będzie uszanować ich religię i nie jesc ani nie pić w miejscach publicznych.
Oooooo jestem już na bieżąco w Waszej wędrówce! Ale mnie wciągneło, żeby tak jednym tchem dojść az tutaj! pozdrawiam "Łopatę" i "Śmierć" bardzo serdecznie, podziwiam Was za ten szalony pomysł i życzę udanej dalszej części wyprawy, wiele gościnnych miejsc po drodze i szczęśliwego finału, czyli dotarcia do mety!
OdpowiedzUsuńaha, zapomniałam dodać że jestem pod wielkim wrażeniem tego bloga! :)
OdpowiedzUsuńemocjonuję się Waszą wyprawą od jakiegoś czasu.. dostałem link do bloga od znajomej, Kaśki. Sam mam ogromne marzenie.. odwiedzić właśnie Bliski Wschód, zobaczyć to co Wy, być w tych wszystkich wspaniałych miejscach. pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszej drodze!
OdpowiedzUsuńŁoł nieźle, było gorąco. Pozdrawiam i powodzenia dalej
OdpowiedzUsuń