Wszystko, miejmy nadzieję, zapięte na ostatni guzik.
Można ruszać.
A plan jest taki:
- jest nas dwóch - ja i mój brat Maciek
- najpierw jedziemy autostopem do Stambułu (po drodze Bratysława, Budapeszt, Belgrad, Sofia...chociaż kto wie, co będzie po drodze - w końcu jedziemy stopem!)
- po zwiedzeniu Stambułu dalej stopem, z postojem w Ankarze, do Tarsu, w południowej części kraju, gdzie rozpoczyna się właściwa część wyprawy, czyli...
- pieszo z Tarsu, miejsca narodzin świętego Pawła, do Jerozolimy, świętego miasta chrześcijan, żydów i muzułmanów;
około 1000 kilometrów przez Turcję, Syrię, Liban, znowu Syrię, Jordanię, Izrael i Autonomię Palestyńską
Ostatnia noc we własnym łóżku, ostatnie śniadanie w domu, bieżąca woda, wszelkie wygody....
Koniec do połowy września!
Zatem skoro
przygotowania dobiegły końca
i
wszystko, miejmy nadzieję, zapięte na ostatni guzik, to...
Można ruszać!
Chwytam plecak i ruszam na Bielany łapać okazję. Kierunek - południe.
Obiecuję, w miarę dostępu do sieci, zdawać relację z Bliskiego Wschodu.
Czytających pozdrawiam - wszelkie komentarze mile widziane!
On the Road Again! - motyw przewodni na wyjście
Koluniu będę Cię obserwował :) Pisz jak tylko dasz radę!
OdpowiedzUsuńpowodzenia! :D
OdpowiedzUsuńGrigor wariacie... :) powodzenia
OdpowiedzUsuńKolunie jesteście MISTRZAMI! Trzymam kciuki za powodzenie Waszej wyprawy. Piszcie jak tylko się da i ile się da ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Właśnie Niemcy wygrali z Urugwajem 3:2
Pozdrawiaju
Niesamowita wyprawa Was czeka, powodzenia ;-) //Pączi
OdpowiedzUsuńNo, Grinia, szacuneczek i pjona. Dołączam do obserwatorów.
OdpowiedzUsuńpjontson Grisha!
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, że zgodnie z tradycją przywieziesz jakąś ikone... z Libanu
Powodzenia Grinia!! Juz sam poczatek mi sie bardzo podoba, czekam na dalsze wiesci :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na dalsze relacje
OdpowiedzUsuń